Prezes PiS przegrał w sądzie. Nie będzie przeprosin
Sąd apelacyjny oddalił powództwo Jarosława Kaczyńskiego przeciwko Waldemarowi Kuczyńskiemu, opozycjoniście z czasów PRL. Chodziło o wpisy dotyczące Lecha Kaczyńskiego. Prezes PiS zarzucał, że naruszają one jego dobra osobiste. Zdaniem sądu stwierdzenie, że ówczesny prezydent RP ponosi odpowiedzialność za katastrofę smoleńską stanowi naruszenie dóbr osobistych, ale nie jest bezprawne.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie zapadł 10 grudniu 2024 roku, a teraz pojawiło się uzasadnienie orzeczenia. Sprawa dotyczy trzech wpisów Waldemara Kuczyńskiego na platformie X (dawniej Twitter) z 14 stycznia, oraz 10 i 12 kwietnia 2021 roku.
Pierwszy z nich był odpowiedzią na wpis Radosława Sikorskiego, który ocenił, że Lech Kaczyński był "marnym" prezydentem.
"Dokładnie, miał wszystkie złe cechy brata, tylko w wersji light. Pod tym względem był od niego lepszy, normalniejszy. Był Sancho Pansą Jarka. I bez wątpienia jest jednym z współsprawców śmierci swojej i 95 osób. Nie powinien leżeć na Wawelu i być wynoszonym na pomniki" - napisał były opozycjonista.
Katastrofa smoleńska. Jarosław Kaczyński pozwał byłego opozycjonistę. Sąd tłumaczy wyrok
Drugi wpis Kuczyńskiego był odpowiedzią na tweet Leszka Millera.
Były premier napisał: "Ludzie w tym samolocie dzielili się na tych, którzy mogli wszystko i którzy nie mogli niczego. Iza, Jola, Jerzy nie mogli nic zrobić. Ale inni mogli spowodować, że samolot zawróciłby, nie lądowałby czy w ogóle by nie wyleciał. Jedni zgotowali drugim ten tragiczny los. Pamiętamy!".
"Tam był tylko jeden taki człowiek - Lech Kaczyński. I on proszony przez pilota o decyzję, bo nie można lądować, nie tylko jej nie podjął, ale pilota zostawił pod presją Błasika. A wystarczyłyby dwa słowa 'Pan decyduje' i by żyli. LK to właściwie główny sprawca tej tragedii" - skomentował Kuczyński.
W trzecim wpisie, który stanowił wymianę zdań z Anną Romaszewską.
"Lech Kaczyński jest jednym z współsprawców tej tragedii. Do dyskusji pozostają tylko dwie sprawy, czy główny, czy wspierający, i po drugie, czy działający sam, czy z inspiracji brata. Tego nie wiemy, nie znając treści ich rozmowy. Radzę przeczytać odsłuchy, zanim się powie głupoty" - napisał Kuczyński.
Katastrofa smoleńska. Nie będzie przeprosin. "Nie ma znamion bezprawności"
Sąd pierwszej instancji uznał, że wpisy Kuczyńskiego bezprawnie naruszyły dobro osobiste Jarosława Kaczyńskiego w postaci kultu pamięci zmarłego brata. Zgodnie z decyzją były opozycjonista miał przeprosić prezesa PiS. Sąd apelacyjny doszedł jednak do innych wniosków.
Jak czytamy w uzasadnieniu, obarczanie Lecha Kaczyńskiego winą za katastrofę smoleńską "w sposób oczywisty narusza sferę uczuć powoda związaną z potrzebą czczenia dobrej pamięci o zmarłym bracie", ale naruszenie tych dóbr nie ma znamion bezprawności.
"Jak wskazywano w doktrynie, nie każde naruszenie dobra osobistego jest zarazem naruszeniem prawa osobistego" - tłumaczył sąd.
Według niego Kuczyński udostępniając wpisy włączył się w debatę publiczną oraz korzystał z prawa do swobody wypowiedzi oraz wolności pozyskiwania, przekazywania i otrzymywania informacji.
"W efekcie w rozpoznawanej sprawie dochodzi do istotnego konfliktu pomiędzy osobistymi prawami podmiotowymi powoda i stanowiącymi ich źródło wartościami a prawami i wolnościami, z których korzysta pozwany. (…) Żadnemu z nich nie można przyznać abstrakcyjnego pierwszeństwa względem drugiego i żadne z nich nie ma charakteru absolutnego" - stwierdził sąd.
Katastrofa smoleńska. Prezes PiS pozwał Waldemara Kuczyńskiego
Sąd zaznaczył również, że w tej sprawie nie bada, czy wypowiedzi Kuczyńskiego były słuszne.
"Nie jest bowiem rolą sądu orzekającego w tej sprawie wysuwanie jakichkolwiek twierdzeń i hipotez dotyczących przebiegu i przyczyn katastrofy smoleńskiej. Okoliczności te nie były, co oczywiste, przedmiotem tego procesu i nie zostały objęte postępowaniem dowodowym w tej sprawie" - czytamy.
Sąd apelacyjny w przeciwieństwie do sądu pierwszej instancji zaznaczył też, że obowiązek wykazania prawdziwości wypowiedzi stanowiących oceny lub opinie jest, w świetle zasad konwencyjnych, niedopuszczalne i narusza swobodę wypowiedzi.
Według sądu twierdzenia Kuczyńskiego dotyczące presji wywieranej przez Lecha Kaczyńskiego na pilotów i - w efekcie - ocena przypisująca ówczesnemu prezydentowi odpowiedzialność za katastrofę smoleńską - mają swoje źródło w faktach od wielu lat znanych opinii publicznej. Wypowiedzi te - jak czytamy - stanowią interpretację i ocenę tych faktów.
Zobacz również:
- Był premier przestrzega i publikuje dokument. "Uwaga na rosyjską prowokację"
- Mentzen stanowczo o propozycji PiS. "Nie będą mnie szantażować"
- "To już nie 2014 rok". Akcje Tuska topnieją. Wśród koalicjantów i w PO
- Kara dla Telewizji Republika. To efekt skargi Adama Bodnara
- PiS kusi koalicjanta fotelem premiera. "Naprawdę poważna oferta"